piątek, 29 października 2010

Iwona... ;-(

Chciałabym porozmawiać z Iwoną... 
Boję się tego tematu, wiem, że zrobiłam źle zrywając z Nią kontakt... Tęsknię... Wiem, że drugiej takiej osoby szybko nie spotkam, albo i wcale... To było bardzo głupie... A teraz boję się do Niej odezwać... W sumie to nie wiem, co miałabym Jej powiedzieć... Jak mam się usprawiedliwić? 
Powiedzieć prawdę? Nie mogę... Ale jeszcze mamy szansę... Tak przynajmniej myślę... 
Szkoda, że to wszystko tak się potoczyło... Nie chciałam tego...
Za niedługo święta... Chciałabym żebyśmy spędziły je razem... Chciałabym, żeby Ona do mnie przyjechała... Tak bardzo bym chciała. Chciałabym Ją przytulic... 
Szkoda tylko, że Ona nie jest ani les, ani bi... A ja nie chcę stawiać Jej w takiej sytuacji... Obawiam się tego, że jest tak, że Ona wcale nie chce żebyśmy były razem, ale nie chce mnie zranić i dlatego mi o tym nie powiedziała... Może nie chce nawet spróbować... 


Wiem, że odezwę się do Niej za jakiś czas... Ale kiedy się spotkamy???? O ile w ogóle dojdzie do spotkania... 
Muszę Ją zaprosić do siebie... 


Oby nam się udało... 

wtorek, 26 października 2010

Nowe okulary

Ale się dzisiaj nachodziłam. Nogi mnie tak bolą... ;P Ale opłacało się. Byłam dzisiaj u okulisty na badaniu. Dobrałam sobie szkła i oprawki. Mam nadzieję, że dobrze mi te oprawki dopasują, bo są trochę za ciasne i latają mi na nosie... No i mam nadzieję, że nie będę musiała żałować, że wybrałam właśnie te...
Nigdy bym nie powiedziała, że to właśnie dzisiaj dobiorę sobie okulary. Miałam iść tylko do okulisty ;P Będą gotowe na jutro, ale ja będę mogła odebrać je dopiero za 10 dni... Trudno, jakoś wytrzymam! ;-) W końcu nowe okulary! :)

No i wypożyczyłam dzisiaj z biblioteki... ZAĆMIENIE!!! Tyle na to czekałam... Ale miałam szczęście, bo TYLKO Zaćmienie było, ani Zmierzchu, ani Księżyca w Nowiu, ani Przed Świtem... Ta książka chyba na mnie czekała ;-)

poniedziałek, 25 października 2010

Wznowienie studiów...

Może od razu przejdę do rzeczy. W sobotę zrezygnowałam ze studiów, napisałam list do kanclerza... Uzasadnienie? Podjęcie pracy za granicą... To oczywiście nie prawda, ale nic innego nie przychodziło mi w tamtej chwili do głowy. Dlaczego zrezygnowałam? Bo wydawało mi się niemożliwym pogodzenie pracy i studiów (pracy, której jeszcze nie mam... i jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle będę miała)... Nie zostałam w sobotę na wykładach. Już kiedy stałam na przystanku i czekałam na autobus - czułam się podle... Było mi strasznie przykro z powodu decyzji, którą podjęłam. Na szczęście w niedzielę pojechałam na uczelnię i pierwsze co wycofałam rezygnację. Na szczęście pismo nie 'poszło' dalej, było jeszcze w dziekanacie, pani z ukrywanym uśmiechem wręczyła mi je i po sprawie ;-) Później cała niedziela wykładów i ćwiczeń. Było super. 
Nie mogę żyć bez studiowania i wiem, że w żadnym wypadku nie zrezygnuje ze studiów, nawet jak będą z tego powodu jakieś problemy w pracy (o ile ją dostanę). Już wole się zwolnic. Poszukam wtedy czegoś innego. Może jeszcze jutro złożę CV do Ś. Tam chyba w soboty się nie pracuje... Tylko chodzi o te piątki... Od 16:00 mam wykłady i nie chcę ich opuszczać... Ale to wszystko ciężkie... Ciekawe czy mi w ogóle przyznają to stypendium socjalne... Byłoby super, bo pół roku studiowania miałabym za free... No i w tym czasie szukałabym pracy... No i jest jeszcze coś o czym warto wspomnieć. Mieliśmy wczoraj na ćwiczeniach z dziekanem wykład na temat (między innymi) homo i biseksualizmu... Dobrze, bo M. w końcu zrozumiała, że to normalne, i że nie jestem potworem! Haha.

piątek, 22 października 2010

Kilka przelotnych myśli...

Dziś piątek. Kolejny dzień na uczelni. Zajęcia zaczynają się o 16:00. Nie chcę myśleć o przyszłości. O rezygnacji ze studiów. Nie wiem nawet czy będzie to konieczne... W każdym razie wydaje mi się to łatwiejszą drogą. No bo jak pogodzić studia z pracą? 7 dni w tygodniu w robocie... Niezbyt optymistyczna wizja... Ale muszę w końcu wziąć mój los w moje ręce. Przecież nie będę tam wiecznie pracować... Nie wiadomo też czy szef nie zwolni mnie po trzech miesiącach... Nie wiem czy mogę powiedzieć, że to bardzo prawdopodobne. Mam tylko nadzieję, że atmosfera będzie w porządku, bo od tego zależy mój nastrój, a co za tym idzie - wydolność w pracy... Teraz jestem dobrej myśli... Sadzę, że zaaklimatyzuję się w nowym miejscu, że mi się spodoba. Mam nadzieję, że mój entuzjazm nie ostygnie zbyt szybko.

czwartek, 21 października 2010

Radość i ...kłopot

Byłam dzisiaj w BM w sprawie mojego stażu. Dowiedziałam się, że nic z tego, ale za to chcą mnie zatrudnić, więc bardzo mnie to ucieszyło. Oczywiście nie okazywałam tego, całkowita powaga. Rozmawiałam z kierownikiem i jeszcze z taką jedną panią (nie wiem kim ona jest). Zapytała mnie, co robię poza szukaniem pracy... Powiedziałam, że studiuję. No i zaczęło się... -  "to my się jeszcze zastanowimy..." Aż mi się gorąco zrobiło. Musiałam zrobić coś, żeby nie musieli się długo zastanawiać. Powiedziałam, że jeżeli byłyby z tego powodu jakieś problemy to ja zrezygnuję wtedy ze studiów, ponieważ nie mając tej pracy również musiałabym z nich zrezygnować, bo nie byłoby mnie na nie stać. Dobrze przynajmniej, że sprawa jest jasna. I chyba na prawdę zrezygnuję . Teraz tak sobie myślę, że tak będzie lepiej. Oczywiście na razie... Studia wznowię... Może za rok, może za dwa lata... Tego jeszcze nie wiem... Zresztą na moim roku nie ma nikogo kto wpadł by mi w oko... Hihi
Ale tak poważnie... Szkoda mi, na prawdę szkoda tych studiów... Ale jak będę pracować to zapomnę o tym... Będę miała swoje pieniądze, w końcu o siebie zadbam... Tego mi na razie trzeba. No i będę miała więcej czasu na to co lubię najbardziej, czyli na książki ;) Smutek mnie nie opuszcza, ale nie ma co się załamywać...
A może nie zrezygnuję?! Na razie tego jeszcze nie wiem. Zobaczymy co czas pokaże...

środa, 20 października 2010

Znikający napis

A oto animacja, na której mi zależało, dlatego zapisuję sobie link do stronki, na której wszystko jest ładnie wyjaśnione ;)


http://www.kurshtml.boo.pl/html/animacja_marquee,multimedia.html

poniedziałek, 18 października 2010

Kilka dzisiejszych myśli...

Sama nie wiem już co mam robić. Nie wiem jaka jestem, czego chcę; nie wiem co jest dla mnie w życiu ważne. Skąd mam więc wiedzieć jaką podjąć decyzję w sprawie studiów, w sprawie całego mojego przyszłego i teraźniejszego życia. Zawsze taka byłam. Z tą tylko różnicą, że kiedyś nie zdawałam sobie z tego do końca sprawy. Próbowałam kreować się na setki różnych sposobów... W końcu doszłam do tego momentu, kiedy każda z tych kreacji wydaje mi się idiotyczna... Żadna się nie sprawdziła.
Chciałabym być teraz w stu procentach sobą, ale skoro przez tyle lat szukałam dla siebie najodpowiedniejszej maski - teraz już nie wiem jaka jestem naprawdę. Nigdy nie pozwoliłam sobie na to, by być sobą. Nie akceptowałam siebie. Przez to stałam się bezosobowym... czymś. Nawet nie wiem jak to nazwać.
Czy można to naprawić?

Myślałam dzisiaj o napisaniu książki. Może to byłoby jakimś lekarstwem na moje dolegliwości? Ale żeby tak było, bohaterka musiałaby być moim alter ego. A chyba w ten sposób nie chciałabym pisać. Nie wiem jeszcze czy w najbliższym czasie w ogóle coś zacznę pisać. To bardzo wątpliwe... Przecież mam studia, jeszcze z nich nie zrezygnowałam... Nie podjęłam decyzji...

Byłam dziś na uczelni. Złożyłam wniosek o stypendium. Jeżeli mi je przyznają, będzie wspaniale. Nie chcę rezygnować ze studiów... No nie chcę... To byłoby bardzo głupie. Mam ogromne obawy co do tego,  czy zdołam przyswoić tę wiedzę - biorąc oczywiście pod uwagę to, że to nie moje klimaty, jak na razie nic a nic mnie to nie interesuje... Boję się, że nie zaliczę egzaminu i całe pieniądze pójdą na marne...
Tak, ja znowu o pieniądzach...
Ale może własnie te studia podziałają na mnie leczniczo... Może kogoś poznam i moje życie się zmieni?

Myślałam dzisiaj o tym... Chciałabym poznać kogoś, przy kim czułabym się wyjątkowo, czułabym się potrzebna i kochana. O tym marzę... Żebym mogła wypłakać się mu (albo raczej Jej...) w koszulę, powiedzieć o wszystkim. Teraz bardzo brakuje mi takiej osoby... Nigdy kogoś takiego nie miałam... Może właśnie dlatego tak bardzo teraz tego potrzebuję...

Poczekam do piątku...Wykłady... W poniedziałek muszę podjąć ostateczną decyzję! Wiem, że będzie mądra. Chyba nabrałam do siebie większego zaufania.

niedziela, 17 października 2010

Rezygnuję ze studiów?!

To wszystko mnie przerasta... Te studia... Te moje postanowienia, którym tak trudno sprostać. Nie chcę być taka słaba.
Wiem, jestem pewna w stu procentach tego, że gdybym zrezygnowała ze studiów, poczułabym jak ten ciężar spada mi z pleców... Od razu mogłabym oddychać pełną piersią. Chociaż ten problem miałabym już z głowy. Ale boję się rezygnować. Później miałabym wyrzuty sumienia. Czy warto? Nie wiem nawet czy byłabym w stanie zaliczyć jakikolwiek egzamin... To jest takie trudne! W piątek zjazd na uczelni... W sobotę i w niedzielę też. Ciekawe czy wytrzymam...Ostatnio łzy cisnęły mi się do oczu... Już nie mogłam. Ledwo tam wysiedziałam. To mnie tak bardzo przerasta!! Tak bardzo!

Jestem w złym stanie. Przede mną trudna decyzja. Nie chcę! Muszę czytać o tych bzdurach! Co mnie to wszystko obchodzi.

Podejmę w końcu decyzję! Myślę, że po piątkowych wykładach będę już pewna, że rezygnuję! Trudno. Widocznie tak musi być!

niedziela, 10 października 2010

College

W końcu zaczęły mi się studia. Dziś drugi dzień na uczelni. Nie będę się rozpisywać na ten temat, chociaż miałam taki zamiar... Ale zmieniłam zdanie. Szczerze mówiąc - jestem wykończona, dzisiaj zajęcia miałam od 8:00 do 20:00, ale facet puścił nas 15 minut przed końcem... 
Chciałam zrezygnować. Te dwa dni strasznie dały mi w kość. Na prawdę chciałam zrezygnować!!! Zmieniłam jednak zdanie... Wiem, że będą zaliczenia itd., ale jak się chce, to przecież można się nauczyć. 

Jutro wolne! Strasznie mnie to cieszy! 

Miałam przygotowany długi wywód na temat moich studiów, ale jednak ograniczyłam się do tych kilku skromnych zdań... Tyle wystarczy jak na razie. Jestem strasznie zmęczona. Poza tym.... Nie było to nic pozytywnego. 
Teraz jednak wiem, że tak łatwo się nie poddam. Obym dostała tylko tę pracę, bo bez tego długo sobie nie postudiuję... Muszę być dobrej myśli!

Na dzisiaj to tyle, padam z nóg!

czwartek, 7 października 2010

Studies&Job

Ciekawe czy w końcu trafiłam w sedno... To kolejna próba wyjścia na prostą. Nie wiem czy jest to jeszcze możliwe, ale warto spróbować. Więc próbuję.

Zaciskam zęby, pięści, oczy... I idę do przodu. Stawiam sobie cele, które muszę pomału realizować. Studia, praca. Kiedy myślę o pracy, boli mnie brzuch z nerwów... Denerwuję się, bo nie wiem czy sobie poradzę w nowej sytuacji. Nikogo tam nie znam. Obawiam się tego, że nie znajdę wspólnego języka, z osobami, które już tam pracują. A może to tylko moje urojone wymysły... Pewnie tak jest.
I przecież nie mam jeszcze żadnej pewności, że mnie tam przyjmą. Ale mimo tych wszystkich obaw mam jednak cichą nadzieję, że dostanę tę pracę. Oby mnie zatrudnili, a nie wzięli na staż.

W sobotę pierwszy zjazd na uczelni. Nie boję się, bo będę z mamą, ale tak szczerze mówiąc - wolałabym jednak jeździć do szkoły sama. Po prostu w swoim towarzystwie czuję się najpewniej i najbardziej swobodnie. To dlatego.

Zbliża się zima... Czekam na nią z niecierpliwością, ale z drugiej strony trochę się tego obawiam... Nie chcę pisać o co mi chodzi. To i tak już niczego nie zmieni...

My playlist


MusicPlaylistView Profile
Create a playlist at MixPod.com